Irena Hodowaniec - muzyka i śpiew towarzyszą jej na każdym kroku
Irena Hodowaniec - geodetka-kartograf na emeryturze. OPOLANKA. Uczestniczka ostatniej edycji The Voice Senior. Kobieta o wielu twarzach, która kocha podróże, przyjaźni się z Martyną Wojciechowską i wciąż wierzy, że najlepsze historie dopiero na nią czekają.
- Umiesz śpiewać?
- Nie muszę się wstydzić swojego głosu! (śmiech) Elżbieta Zapendowska, z którą współpracowałam m.in. w Studio Piosenki, przed laty powiedziała: „Ty Irka to dasz radę bez mikrofonu na placu Czerwonym”.

- Zapytałem trochę przekornie, bo oczywiście gdybyś nie potrafiła śpiewać, nie zobaczylibyśmy Ciebie w ostatniej edycji The Voice Senior. Kto Cię tam wypchnął?
- Absolutnie nikt. To była wyłącznie moja decyzja. Wiedziało o tym raptem kilka osób, m.in. pianistka, z którą współpracuję Lila i siostrzenica, u której nocowałam w Warszawie.
- Do Twojej pianistki jeszcze wrócimy, bo ciągle o niej mówisz, ale najpierw opowiedz, jak się dostałaś do tego programu.
- Najpierw trzeba to tego konkursu dorosnąć, czyli skończyć… 60 lat. Potem się odważyć, wreszcie przygotować demo i dobrze je oprawić. Zażyczyli sobie 15 piosenek, a siebie należało zaprezentować w dwóch, trzech. Przygotowałam też materiał wideo. A na koniec należało wysłać wszystko do telewizji i czekać na odpowiedź.
- Ty się doczekałaś.
- Z kilku tysięcy chętnych wybrali 40 osób, potem ostatecznie zostało nas 24.
- Przed milionami widzów śpiewaliście czekając jak w swoich fotelach odwrócą się do was Alicja Majewska, Andrzej Piaseczny, Izabela Trojanowska lub Witold Paszt. Najlepiej wszyscy.
- No oczywiście. Dostałam do śpiewania rockowy utwór „Do kołyski”, ale oni przygotowali mi zupełnie inny aranż. Pewnie z przesłanych przed konkursem demo dostrzegli, że lubię i potrafię interpretować utwory.
- Śpiewasz, a oni się nie odwracają…
- Takiemu występowi towarzyszą wielkie emocje i mieszanina uczuć. Nie jestem wstydliwa, ale doszła też odrobina tremy, bo przecież jedziesz po to, aby dobrze wypaść. Prawie zaschło mi w gardle, trochę nie wierzę, że się nie odwracają. Wreszcie słyszę jak obracają się dwa fotele. Odetchnęłam. Pomyślałam sobie wtedy: „Super, że będzie jeszcze jedna okazja zaśpiewać dla ludzi”.
- Odwróciła się Alicja Majewska i Izabela Trojanowska.
- „Za tę muzykalność, piękny tembr głosu i interpretację nie mogłam się nie odwrócić” – powiedziała Majewska, a Trojanowskiej spodobała się spokojna interpretacja tego utworu.
- A Piasek siedział jakiś smutny…
- To ciekawa historia. Powiedział, że siebie nie rozumie…
- Dlaczego więc nie odwrócił fotela?
- Nie wiem, ale zaraz poprosił mnie, abyśmy razem zaśpiewali „Do kołyski”. On zwrotkę, a ja refren.
- No to jakby powiedział: „Irka, byłaś dobra”.
- Szkoda tylko, że kamery tego nie pokazały (śmiech).

Cały wywiad z Ireną Hodowaniec dostępny w marcowym wydaniu „Opole i kropka”:
www.opole.pl/dla-mieszkanca/aktualnosc/siegnij-po-marcowy-numer-magazynu-opole-i-kropka
Rozmawiał: Dariusz Król
